To był mega tydzień. USG, wizyta u polskiej lekarki, pierwszy szwedzki w nowej lokalizacji i….zakup blendera kielichowego. Ale najważniejsze oczywiście było to pierwsze wydarzenie!
Lekko wystraszona pojechałam wraz z Matylda i Arkiem do kliniki tym razem w centrum miasta. Tu będę miała wszystkie moje USG. Tego dnia miałam mieć genetyczne, które było poprzedzone pobraniem krwi i prawdopodobieństwo chorób genetycznych miało być ocenione na podstawie tych wyników krwi, mojego wieku, wagi i wzrostu oraz oczywiście przezierności karkowej. Całe badanie w Szwecji określają jako CUB. Pani wykonująca USG była bardzo miła, wyglądała jak modelka i nie była ubrana jak typowy pracownik służby zdrowia, wiec byłam pod jej wrażeniem i poczułam się jakoś tak zrelaksowana. Przed samym badaniem, wyłumaczyła mi całą procedurę i zaprosiła do badania. Zapytala się czy chcemy film z usg bądź zdjecia odpłatnie. Poprosilismy o cyfrowe zdjecia. Dodam jeszcze, że ciągle był ze mną Arek z Matyldą. Samo USG przebiegło bardzo dobrze, wszystko widziałam na wiszącym przede mną telewizorze (z wrażenia zapomniałam założyć okulary, ale wszystko było doskonale widać). Bardzo dokładnie widziałam jak Kropeczka się porusza, przeciąga i przemieszcza. Byłam w siódmym niebie. Po samym badaniu Pani wyliczyła wszystko, powiedziała nam jakie jest prawdopodobieństwo choroby.
Następnego dnia miałam krótką wizytę w tej samej klinice z polska Panią doktor. Wizytę również wspominam bardzo miło. Nasza rozmowa dotyczyła mojego poprzedniego i przyszłego porodu. Pani dr chciała wiedzieć jak wyglądał poród Matyldy i dlaczego skończył się cesarskim cięciem. Ustaliła ze mną, że następny poród również będzie cesarski. Tym razem jednak zaplanowany odpowiednio wcześniej.
Tego samego dnia postanowiłam skorzystać z naszej obecności w centrum i poszłam z Matyldą kupić blender kielichowy…Tak wiem, żadna rewelacja, pewnie każdy już taki ma, jednak ja długo się zastanawiałam jaki kupić i w końcu nadszedł ten moment. Wcześniej wszystkie zielone koktajle robiłam blenderem ręcznym i już mnie to trochę męczłyo i zniechęcało do robienia koktajli, ale odkąd go mam pije codziennie i z blendera jestem bardzo zadowolona. Nie ma to jak małe, wielkie przyjemności.
Kolejną pozytywną rzeczą która mnie spotkała w minionym tygodniu była pierwsza lekcja szwedzkiego po przeprowadzce. Fajnie, o tyle że w tej grupie wszyscy jesteśmy na tym samym podstawowym poziomie i zaczynamy od przysłowiowego zera. Na zajęciach w poprzedniej lokalizacji dołączłam do grupy, która chodziła tam rok…także tak…Grupa multi kulti, Anglicy, Amerykanin, Kanadyjczyk, Niemka, Koreańczyk itd… wesoła grupa.
Pozytywnych wrażeń było wiele, ciekawe co przyniesie następny tydzień…

- Który to tydzień
14
- Waga
61 kg rośniemy powolutku
- Wymiary
89-73-90 (wymiary mówią same za siebie, matka będzie niedługo kuleczką)
- Ubrania
Na razie zero ciążowych ubrań
- Rozstępy
Żadnych nowych
- Zachcianki
Ostatni tydzień sponsorowało kiwi
- Mdłości
Brak
- Ćwiczenia
Jedynie joga, z bieganiem chcę poczekać, jest mega ślisko i chodzenie czasem sprawia trudność przy tej pogodzie
- Sen
Ostatnio nie narzekam
- Energia w ciągu dnia
Nie jest najgorzej, mam chęci do działania, a to jest najważniejsze
- Nastrój
100 % pozytyw
- Co mnie drażni
Brak zdjęć z USG, które miałam dostać na komórkę, ale gdzieś się zawieruszyły i jutro będziemy starali się je odzyskać
- Co mnie cieszy
Że zobaczyłam kropeczkę (już nie taką małą bo 10cm długości). Widziałam bardzo dobrze jak się przeciąga, jak macha nóżkami. To było mega przeżycie i radość, że wszystko jest w porządku!
- Za czym tęsknię
Za bieganiem, ale już niedługo, chociaż ta chwila wciąż się wydłuża. Zastanawiam się czy może nie wykupić karnetu na siłownię…hmm
- Ruchy Kropeczki
Na razie brak
- Płeć
Na razie nie wiadomo
- Przewidywana data porodu
10.08.2015
M.